W domu Adriena
-Plagg już za niedługo walentynki! Muszę coś wymyślić dla Marinette!
-Nie wiem. To musi być coś bardzo romantycznego….
-Kwiatki? Czekoladki?
-Wiem! Zrobię jej romantyczną niespodziankę!
-Pamiętaj tylko, że spotykasz się z nią jako Czarny Kot…..
-Pamiętam, pamiętam.
-Czyli co wymyśliłeś?
-Napiszę do niej rymowaną walentynkę. W niej będzie miejsce i czas spotkania. Z ustalonego miejsca płatkami róż zaprowadzę ją do stolika z romantyczną kolacją. Będę na nią tam czekać z bukietem kwiatów.
-Wow! Nie wiedziałem, że jesteś takim romantykiem.
-Sam nie wiedziałem – odpowiedział Adrien śmiejąc się.
Tymczasem u Marinette
-Mari, chodź na chwilę.
-Tak mamo?
-Co myślisz? – zapytała się córki – Ładnie wyglądam?
-Świetnie mamo! Ale z jakiej okazji jest ta piękna suknia?
-Córeczko! Jutro są walentynki i wybieram się na kolację z twoim tatą.
-Walentynki są już jutro! Zupełnie zapomniałam!
-Marinette! - rozległo się wołanie z okolicy kuchni
-Już lecę!
-I jak wyglądam?
-Super tato! Tylko pamiętaj o zmianie butów. Te są całe w mące!
-Racja córeczko! Co bym bez ciebie zrobił?
-Sama nie wiem – odpowiedziała Mari uśmiechając się. Dziewczyna wróciła do swojego pokoju. Nagle słyszy dzwonek telefonu.
-To Alya! … Słucham?
-Marinette! Przyszykowałaś coś dla Adriena?
-Nie, jeszcze nie. Nie mam żadnego pomysłu. A ty masz coś dla Nino?
-Tak, kupiłam mu nowe słuchawki.
-Fajnie! Na pewno się ucieszy!
-Słuchaj, muszę już kończyć. Myślę, że Adrien najbardziej by się ucieszył na rzecz zrobioną przez ciebie. Pa!
-Pa! Dziewczyna rozłączyła się.
-Tikki, pomóż mi. Co ja mam zrobić?
-Możesz mu dać coś związane z Biedronką i Czarnym Kotem….
-Już wiem! Uszyję mu dwie laleczki!
-Myślę, że to świetny pomysł! Dziewczyna od razu zabrała się za szycie. Minęło kilka godzin.
-Tikki już skończyłam – krzyknęła podekscytowana Marinette
-Świetnie! Chodźmy już spać…. Tikki podleciała na jej posłanie i momentalnie zasnęła. Zaraz potem obok niej położyła się dziewczyna.
Następnego ranka
-Marinette! Wstawaj! Wstawaj!
-Dobrze Tikki, już dobrze. Słyszałam budzik. Bohaterka się przeciąga….
-Ach! Dzisiaj są walentynki! Maronette momentalnie wstała i się ubrała. Zapakowała prezent dla Adriena. Nagle tuż przed sobą zauważyła różową kartkę. Z zaciekawieniem ją otworzyła….. To była kartka od jej chłopaka! Przez chwilę rozkoszowała się samą myślą, ze coś dla niej napisał, aż wreszcie otworzyła list. Nie myliła się. W środku, jak zawsze, był piękny, romantyczny, rymowany wiersz. A na jego samym końcu: „Godzina 16:00 przy naszej ławce”.
- Adrien przyszykował dla mnie jakąś niespodziankę… Dziewczyna rzuciła się na łóżko i zaczęła rozmyślać. Nagle usłyszała krzyk … O nie znowu jakiś super złoczyńca próbujący zepsuć nam dzień….Wyjrzała za okno, lecz zamiast kolejnego złego charakteru zauważyła tulącą się parę…. Pewnie się cieszy , że ma tak cudownego chłopaka…. Oh Adrien…. Z rozmyśleń wyrwał ją głos Tikki.
-Marinette! Przypominam, że masz dzisiaj randkę. Lepiej wybierz co masz założyć, zamiast błądzić myślami w chmurach….
-Masz rację Tikki….. Dziewczyna zaczęła przeglądać swoja szafę. Wyjęła z niej jasno niebieską sukienkę.
-Co o tym myślisz?
-Przymierz ją! Mari założyła sukienkę. Idealnie podkreślała jej smukłą sylwetkę…
-Wyglądasz w niej idealnie!
-Dziękuję Tikki. Już wiem w czym pójdę, ale co mam zrobić z włosami?…. Kwami podleciała do niej i pociągnęła za wstążki. Ciemne włosy opadły na twarz bohaterki. Zwierzątko zaczęło latać dookoła jej głowy. Szybko zaplotła małego warkoczyka i lekko spięła włosy dziewczynie. Marinette wyglądała idealnie….
-Tikki! Jesteś niesamowita….
-Dostałam wprawy przez te 5000 lat…. Oboje się roześmiały.
-O nie! Jak późno! Musimy już iść. Kwami błyskawicznie wleciała do czarnej torebki, niedawno uszytej przez Marinette. Dziewczyna szybko ją założyła i wybiegła z pokoju.
-Mamo! Tato! Wychodzę! Wybiegła z domu i zatrzasnęła drzwi nie oczekując żadnej odpowiedzi.
W dworze Agrestów (trochę wcześniej)
-….Róże mam, płatki mam, to chyba wszystko…. Plagg idziemy! Chłopak szybko się przemienił i zabrał wcześniej przygotowany koszyk ze wszystkimi rzeczami. Wyskoczył przez okno i pobiegł w stronę parku.
-Już za chwilę Marinette wyjdzie z domu. Mogę już zaczynać. Wziął w garść płatki róż i powoli zaczął je rozsypywać za sobą. Szedł tak aż do altanki w parku. Tam przystanął, rozłożył obrus na drewnianym stoliku i powoli zaczął wyjmować przygotowane przekąski. Kiedy skończył usłyszał głos kroków.
-To musi być Mari. W samą porę. Stanął przed przyszykowanym stołem, z bukietem róż w rękach i czekał na swoją ukochaną. Nie mylił się. Za zakrętu wyłoniła się jasna twarz nastolatki.
-Marinette! Wyglądasz dziś…… Chłopak zapomniał słów w ustach, gdy ujrzał dziewczynę ze swoich snów. Wyglądała tak ślicznie….
-Wyglądasz dziś cudownie!
-Och Kocie, ty też. Dziewczyna posłała mu szeroki uśmiech. Chłopak pokazał na przygotowaną kolację.
-Zapraszam. Marinette już prawie usiadła przy stole gdy nagle usłyszała krzyk.
-No cóż kolacja będzie musiała poczekać – uśmiechnął się Adrien.
-Tikki, kropkuj! Za chwilę przy altance stali już Biedronka i Czarny Kot. Pobiegli w stronę krzyczących ludzi. Byli już na miejscu. Oczom ukazał się straszny widok – Całe Pole Marsowe zostało zniszczone.
-Czy to możliwe? Ujrzeli super-złoczyńcę. Stał na szczycie wierzy Eiffla. Nagle zwinnie skoczył w ich stronę. Wylądował tuż przed nimi. Była to Profesor Bustier. Miała na sobie ciemny stój i maskę zasłaniającą twarz. Swoje rude włosy miała związane w kok.
-Kolejna para? – popatrzyła na nich ze złym uśmieszkiem – Kolejny związek który muszę zniszczyć! Mówiąc to zaczęła atakować superbohaterów.
-Nie sądziłem, że kiedykolwiek będę musiał walczyć ze swoją nauczycielką.
-Ja również. W tym momencie znowu zaatakowała. Bohaterowie zrobili unik.
-Jest bardzo zwinna.
-Bardziej od ciebie? Kolejny unik jednak nie udał się Biedronce. Upadła na ziemię. Kot od razu do niej podbiegł.
-Nic ci nie jest?
-Wszystko w porządku – odsapnęła dziewczyna wstając z ziemi -Szczęśliwy Traf! Na ręce bohaterki spadł bukiet kwiatów. Rozejrzała się wokoło i ułożyła plan, który oczywiście się powiódł. Po skończonej robocie wyrzuciła bukiet w niebo krzycząc "Niesamowita Biedronka" Wszystko wróciło do normy.
-Zaliczone!
-Tikki, odkropkuj! Kocie…. Nie wiem czy mam jeszcze siłę na tą kolację. Muszę odpocząć. Wiem, że długo się nad nią męczyłeś… Lecz Adrien zamiast odpowiedzieć podszedł do dziewczyny i w połowie zdania ją pocałował.
-Spokojnie, odpoczniesz na miejscu.
Bohaterowie ruszyli w stronę parku.
-Ach Kocie, to był niesamowity wieczór! Chłopak zbliżył się do Marinette.
-Kocham Cię....
-Wiem… Marinette nie wytrzymała i znowu pocałowała Adriena.-Przepraszam, ale muszę już wracać do domu. Alya będzie coś podejrzewać, jeżeli się do niej nie odezwę….
-Odprowadzę cię. Ruszyli w stronę piekarni. Zaczęło padać. Marinette zaczęła się trząść z zimna…. Zauważył to chłopak, który się do niej przytulił. I tak dotarli do drzwi....
I ♥ Kolejny ♥ Rozdział ♥ Mojej ♥ Miśki ♥ Awww ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na twój ♥
OdpowiedzUsuńTen rozdział również był cudowny i słodki~
OdpowiedzUsuń