czwartek, 24 marca 2016

Nowa Tajemnica

''Drogi Mistrzu Fu.
Jak już pewnie wiesz, udało nam się zażegnać kryzys z Władcą Ciem. Pokonaliśmy go z pomocą Cassidy. Zapewnie ją znasz. Jest posiadaczką szarego miraculum – miraculum myszy. Nasze kwami w ostatniej chwili nam o niej powiedziały. Dzięki Emmie odszukałam ją. Dziewczyna była strasznie zrozpaczona po utracie mocy i psa, ale zaprowadziła nas do siedziby złoczyńcy. W bitwie odzyskała miraculum i Seraphine… Nie wiem co byśmy bez niej zrobili… Ale nie będę się na ten temat rozpisywać. Myślę, że zostanę w Paryżu na dłużej. Władca Ciem jest ostatnio mniej aktywny, pewnie znowu zbiera siły na coś większego. Ach zapomniałabym. Razem z Cass odkryłyśmy prawdę, dlaczego złoczyńca miał nową moc. Okazało się, że użył jednego z ukradzionych miraculum. Podczas walki odebraliśmy mu je. Wraz z Maycy badamy biżuterię. Na razie nie dowiedziałyśmy się do kogo wcześniej należała. Dlatego piszę do Ciebie. Miraculum ma kształt broszki. Wyglądem przypomina ptaka. To chyba koliber. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziałam. Przedmiot jest zabezpieczony u mnie, czekam na twoją odpowiedź.
'Pozdrawiam Elizabeth'' 
-Ach Cass.. Myślisz, że to wystarczy?
-Jasne! Dziewczyny siedziały w pokoju Elizabeth. Właśnie mijał już drugi dzień od bitwy z Władcą Ciem. W tym czasie Cassidy zdążyła się już przyzwyczaić do swojego nowego położenia. Od dwóch dni zyskała najlepszą koleżankę, odzyskała Miraculum i Serafine oraz znalazła dach nad głową! To było niesamowite. 
-Mamy dziesięć minut. 
-Ruszajmy! Dziewczyny wyszły z pokoju. Zeszły po drewnianych schodach na dół i skierowały się w stronę wyjścia. 
-Mamo! Wychodzimy! Bohaterki wyszły na zewnątrz. Właśnie się zaczęła jesień. Liście na drzewach zaczęły zmieniać kolory.. Na ulicach Paryża było pięknie! 
-Dotarłyśmy! 
-Wrzucaj już ten list do skrzynki! 
-Już wrzucam, wrzucam… Gotowe! 
-Idealnie! Właśnie na horyzoncie ukazał się listonosz. 
-Wracajmy do domu. Nie wiem czy mama usłyszała, że wychodzimy… 
-Racja. Dziewczyny udały się w powrotną drogę. Przekroczyły próg mieszkania. 
-Dziewczynki! Śniadanie! 
-Wiedziałam, że o czymś zapomniałyśmy! – zaśmiała się Eli. Dziewczyny udały się w stronę kuchni. Na stole stały już przygotowane przez Evelyn tosty oraz wiele zdrowych dodatków. Bohaterki usiadły. 
-Co chcecie do picia? 
-Poproszę herbatę. 
-Ja też! Dziewczyny powolnie jadły śniadanie. Dzisiaj była sobota – dzień wolny. Jednak, czy na pewno będzie aż tak wolny? Po skończonym posiłku Dziewczyny udały się na piętro. Mieszkały w pokojach obok siebie. Pokój Elizabeth był pomalowany na lekki beż, natomiast pokój Cassidy był cały drewniany. Chyba tylko tym się różniły. Pozostałe umeblowanie - łóżko, szafa, biurko były takie same. Bohaterki weszły do jaśniejszego pokoju. Właśnie tutaj dziewczyna przechowywała znalezione miraculum. 
-Jak myślisz? Do kogo ono może należeć? 
-Nie wiem. Ale jestem pewna, że prawowity właściciel miraculum jest załamany. Sama tego doświadczyłam… 
-Racja! Trzeba jak najszybciej go odnaleźć! Dziewczyny zabrał się do roboty. Od wczoraj każda z nich przeszukiwała Internet w poszukiwaniu jakich kolwiek informacji na temat posiadacza biżuterii. Niestety! Nie mogły nic znaleźć. Już prawie straciły nadzieję, gdy nagle… 
-Cass! Mam coś! Dziewczyna od razu podbiegła do przyjaciółki. Faktycznie! Artykuł miał nazwę: Jak Poradzimy sobie bez naszego bohatera? Poniżej znajdowało się zdjęcie… Nie to nie możliwe… Na zdjęciu uśmiechał się chłopak podobny do Adriena… 
-Adrien!? 
-Nie to nie może być prawda… Spójrz. Artykuł był napisany rok temu. 
-Racja… Zresztą chłopak ma brązowe włosy, a Adrien jasne… 
-Pokażmy to Marinette i Czarnemu Kotu…. 
-Zadzwonię do nich… Halo? Marinette? Jesteś z Adrienem?... Co się stało? Nic. Musimy się spotkać… Gdzie? Przyjdźcie jak najszybciej do naszego domu… Do zobaczenia! 
-Za ile będą? 
-Przyjdą za dziesięć minut, Marinette musi skończyć kupować materiały… 
-Jakie materiały? 
-Zapomniałaś? Z tydzień jest bal Jesienny Bal. Marinette chce nam uszyć sukienki… 
-Zupełnie zapomniałam! Ach! Trzeba jej pomóc! 
-Zgadzam się. Potrafisz szyć?! 
-Oczywiście! A myślałaś, że kupiłam ten strój? Dziewczyny zaczęły się śmiać.. Przerwała im mama Elizabeth 
-Dziewczynki! Ktoś do was! 
-Już lecę mamo… Dziewczyna szybko zeszła po schodach i otworzyła drzwi. Ukazał jej się Adrien wraz z Marinette. Dziewczyna niosła na rękach kilka metrów materiałów. 
-Już jesteście! Wchodźcie! Para weszła do środka i powiesiła kurtki na wieszaku. 
-Zapraszam na górę! Elizabeth zaprowadziła gości do pokoju, w którym już czekała Cassidy. Kiedy tylko przekroczył próg, dziewczyna zamknęła drzwi. 
-Po co nas wzywałyście? – zapytał się Adrien 
-Sam zobacz. Nareszcie znalazłyśmy! Mówiąc to dziewczyna podała mu laptopa z artykułem… 
„Jak Poradzimy sobie bez naszego bohatera? 
Nasze źródła donoszą, że Kolibri już nigdy nie ochroni Madrytu. W ostatniej walce z Władcą Ciem coś się stało… Nie wiadomo dokładnie co. Od kliku dni na ulicach Madrytu jest spokojnie… Nikt nie został zamieniony w złoczyńcę! Czyżby Kolibri nie był już potrzebny? Władce miasta zaprzeczają. Mówią, że przestępcy ciągle będą nękać mieszkańców. Niestety. Superbohater nie stawił się na umówione spotkanie. Może wyjechał z miasta?” 
-Wyjechał z miasta? Raczej Władca Ciem zabrał mu miraculum, a potem przeniósł się do Paryża… 
-Masz rację Adrien. Zastanawia mnie tylko… Ten cały Kolibri strasznie mi kogoś przypomina…. 
-Właśnie… On jest strasznie podobny do ciebie Adrien! 
-Co?! 
-Nie masz może rodziny w Madrycie? 
-Nie nie mam… Czekajcie! Mój tata mi coś mówił… Dwa lata temu pojechał tam… Coś związanego z pracą… Mówił, że mieszkał u cioci… Ale nie wiem czy ma syna… 
-Chłopaku! On wygląda zupełnie jak ty! Podobny wzrost… Ta sama opalenizna… Tylko włosy i oczy brązowe… No normalnie podróbka! 
-Trzeba to zbadać…. :-To co? Wycieczka do Madrytu? 
-Koś mus zostać… Pilnować miasta.. 
-Racja. Władca Ciem nie został pokonany. 
-Hymn… Gołąbeczki, wy pojedziecie. Romantyczny tydzień w Madrycie wam nie zaszkodzi. Ja i Cass zostaniemy tutaj. 
-Dacie sobie radę? 
-My nie damy? – zaśmiała się Cassidy 
-Co o tym sądzisz kocie? 
-Ja jestem za – uśmiechną się zawadiacko Adrien 
-Ugh… Spodziewałam się takiej odpowiedzi.. Ale jak to ma wyglądać? 
-Myślę, że nie możecie tak nagle wyjechać… Mam pomysł! Po balu jesiennym mamy kilka dni wolnego… Czy to nie idealny moment? 
-Faktycznie... 
-No to nie opuści nas impreza! – zaśmiał się Agreste 
-Dobrze, dobrze… Ale co dalej? 
-Adrien! Przypominasz sobie imię ciotki? 
-Nie.. Ale kiedyś dostałem od niej list. Powinien być tam również adres. 
-Doskonale! 
-Jak już ją odnalezienie, nie powinno być problemem odnalezienie chłopaka… Spędzicie tam kilka dni. Zróbcie wszystko aby go ściągnąć do Paryża. – skończyła wywód Elizabeth. 
-No to wszystko ustalone! 
-Napiszę do mistrza Fu… Marinette, możesz jeszcze trochę zostać? 
-Jasne! 
-To ja już lecę. Muszę znaleźć list! Adrien zamknął za sobą drzwi. W pokoju zostały już same dziewczyny. 
-O co chodzi? 
-W piątek jest bal… Stwierdziłyśmy, że pomożemy Ci w szyciu sukienek! 
-Ale ja nie potrzebuję pomocy… Cassidy i Elizabeth spojrzały na Marinette tym samym wzrokiem… 
-Dobrze… Potrzebuję pomocy… Nawet nie zaczęłam projektować… 
-A ja tak! 
-Jak to? Cassidy pobiegła szybko po swój notes do pokoju. Wręczyła go przyjaciółce. 
-To ma być sukienka dla ciebie… 
-Ach Cass! To jest piękne! Rysunek przedstawiał sukienkę bez ramiączek, sięgającą do kostek. Cała była w kolorze wiśniowym wpadającym w fiolet. .. Czerwona wstążka opasała ciało w okolicach bioder. Była idealnie dopasowana do sylwetki Biedronki. Idealnie podkreślała jej atuty i kryła wady. 
-Nie wiem jak Ci dziękować…. 
-Nie musisz. Ja też kocham projektować. 
-Spotkajmy się u mnie jutro. Muszę już lecieć… Przydało by się coś zaprojektować. Roześmiane dziewczyny zaprowadziły koleżankę do wyjścia. 
-Do jutra! 
-Pa! 
-Chodźmy Cass na gorę. Muszę napisać ten list... Dziewczyny udały się do pokoju. 
-Co mu napiszesz? 
-Że znaleźliśmy posiadacza tego miraculum oraz o wycieczce naszej pary do Madrytu.... 
-A dostałaś od niego odpowiedź? 
-Jak? Przecież wysłałam list dzisiaj rano! Dziewczyny się zaśmiały. 
-Zawołaj mnie jak skończysz, ja może coś jeszcze zaprojektuje... Cassidy wyszła z pokoju. Elizabeth została sama. 
''Drogi Mistrzu Fu,
wraz z Maycy nareszcie znalazłyśmy informacje na temat Kolibri. Ochraniał Madryt przed Władcą Ciem dwa lata temu. Biedronka i Czarny Kot za tydzień wyjadą tam na zwiady. Na szczęście ciocia Adriena mieszka tam i chętnie ich przenocuje. Podejrzewamy również, że Kolibrim może być prawdopodobny kuzyn chłopaka. Superbohater jest naprawdę podobny do Kota. Będę cię informować o naszych dalszych poczynaniach.
Pozdrawiam Elizabeth."
-Cass skończyłam! 
-Ja również! Dziewczyna wbiegła do pokoju pokazując jej swój notatnik. 
-Ach! Dla kogo to? 
-Dla ciebie! 
-Jak to? Dziewczyna uważniej przyjrzała się rysunkowi. Przedstawiał ciemno złotą sukienkę do kolan, na dwa ramiączka. Brązowe detale nadawały sukience lekkość. Wyglądała idealnie! 
-Ach Cass, to jest piękne! 
-Wiem! - Zaśmiała się koleżanka. – A ty coś napisałaś? 
-Kilka ważnych informacji… Pójdziesz ze mną znowu do skrzynki? 
-Jasne! Dziewczyny ponownie udały się pod pocztę. W tym czasie rozmawiały o projektach Cassidy. Dziewczyna opowiadała o swoich inspiracjach do kreacji. Dotarły już pod budynek. 
-No normalnie Déjà vu! Roześmiane bohaterki wróciły do domu. 
-Dziewczynki, gdzie byłyście? 
-Byłyśmy na poczcie. 
-Znowu? Kolacja stygnie. Dziewczyny szybko umyły ręce i zasiadły do stołu. Szybko zjadły ledwo ciepły posiłek. 
-Mamo… Jutro idziemy do Marinette… Będziemy jej pomagać w szyciu. 
-To bardzo miło z waszej strony, że chcecie jej pomóc. 
-Wyjdziemy po śniadaniu, dobrze? 
-Jasne! Koleżanki podziękowały za kolację i udały się do swoich pokoi. 
-Nie mogę się doczekać jutrzejszego dnia. 
-Ja również! 
-Do jutra! 
-Pa! Elizabeth przed pójściem spać otworzyła szafkę. Znajdowało się w niej pudełko, w którym dostała swoje miraculum. Otworzyła je. Wyleciała z niej karteczka od mistrza Fu…. 
-Ach jak chciałabym z tobą porozmawiać… Tak dawno się nie widzieliśmy… Nagle usłyszałam szmer za oknem. Kiedy wyjrzała za okno, niczego nie zauważyła… Odłożyła kartkę i położyła się spać. 

Następnego ranka 


Cassidy wraz z Elizabeth zeszły na śniadanie. W kuchni czekała już na ich Evelyn. 
-Zapraszam do stołu – uśmiechnęła się. Dziewczyny powolnie zjadły śniadanie i zaczęły się szykować do wyjścia. 
-Eli, jak myślisz? Mam wziąć te dwa stare materiały, czy nie? 
-Cass, są śliczne, pewnie, że weź. Marinette na pewno się ucieszy! Bohaterki zabrał swoje kwami i ruszyły w kierunku domu koleżanki. Rozmawiając o wyjeździe do Madrytu dotarły pod drzwi Biedronki. Zadzwoniły. 
-Marinette! Koleżanki do ciebie! 
-Już idę mamo! - Dziewczyna szybko zbiegła po schodach. - Cass, Eli, wejdźcie! - Zaprosiła dziewczyny do środka. Bohaterki po raz pierwszy były w domu Biedronki. Zaczęły się rozglądać po mieszkaniu, ale przerwała im Mari. 
-Chodźcie! Pociągnęła dziewczyny do swojego pokoju. Gdy były już na miejscu, niebieskooka posadziła je na dywanie i za raz potem sama obok nich usiadła. Rozmowę zaczęła Cassidy. 
-Mari, przepraszam, ale musiałam – mówiąc to pokazała jej swój szkicownik. 
-Cass, za co? To jest piękne! 
-Wiem, ale to ty chciałaś zaprojektować nam sukienki, a ja zrobiłam to za ciebie! 
-Spokojnie – zaśmiała się dziewczyna – Coś wybierzemy. Pokazała im swoje projekty. 
-Szczerze mówiąc, nie miała wczoraj weny. Zaprojektowałam tylko garnitur dla Adriena i sukienkę dla ciebie…. 
-Dla mnie? Biedronka pokazała szkic. Przestawiał błękitną sukienkę za kolana, bez ramiączek. W pasie przeplatała ją granatowa wstążka z kokardą… 
-Mari, to śliczne! Dziewczyny wyłożyły swoje projekty na podłodze. 
-No to do roboty! Bohaterki zaczęły wykrajać z materiałów potrzebne części i je zszywać. Nawet nie zauważyły jak minęło południe. Przerwał im ojciec Biedronki. 
-Dziewczynki, nie jesteście może głodne? Marinette z początku chciała go wygonić, lecz zauważywszy, że jej koleżanki są głodne, zaprowadziła je do kuchni. Superbohaterki szybko zjadły ciepły posiłek i wróciły do pracy. Już po paru godzinach skończyły garnitur dla Adriena oraz sukienkę dla Marinette. 
-Ach, będziecie cudownie wyglądać, tak razem…. 
-A jaką będzie miała minę Chloe! – zaśmiała się Cassidy. 
-Zostały nam tylko sukienki dla was, skończymy to dzisiaj? 
-Jasne! Minęło jeszcze trochę czasu, ale wspólny trud się opłacił. Przed dziewczynami na wieszakach wisiały już wszystkie stroje wieczorowe. 
-One są takie piękne…… Ach, jaka późna godzina! 
-Przepraszamy Mari, ale musimy już iść. 
-Rozumiem, odprowadzić was do domu? Zrobiło się ciemno….. 
-Spokojnie damy radę! Dziewczyny założyły kurtki i wyszły na dwór. Udały się w drogę powrotną. Elizabeth ciągle się oglądała za siebie… 
-Coś się stało? 
-Nie…. Nic…. Tylko mam wrażenie, że ktoś za nami idzie…. 
-Miraculum jest bezpieczne, prawda? 
-Jest. Nikt bez mojej zgody nie wejdzie do mojego domu…. A jednak mam uczucie, że stanie się coś złego…. 
-Teraz? 
-Nie za parę dni…. Musimy ostrzec Biedronkę i Czarnego Kota… Chyba Władca Ciem znowu się obudził…. 
-Przed wyjazdem do Madrytu… Myślisz, że damy sobię radę ze złoczyńcami we dwie? 
-Musimy. Misja w Madrycie jest bardzo ważna i poufna. Władca Ciem, nie może się dowiedzieć, że poszukujemy właściciela miarculum. 
-Racja…. 
-Martwię się też o Mistrza Fu…. Nie odpowiedział mi jeszcze…. 
-Ale jak to miał zrobić, przecież wysłałaś list wczoraj…. 
-Właśnie. On zawszę odpisywał. Zawsze znajdowałam list z odpowiedzią następnego dnia na biurku. Boję się, że mu się coś stało… 
-Spokojnie. Jestem pewna, że da sobie radę… 
-Wiem…. Ale i tak jestem zaniepokojona. Jakby ktoś obserwował każdy nasz ruch….

Witajcie! Powracam do was z nowym opowiadaniem! Dedykuję go Paulince, w tym szczególnym dniu. Zapraszam na bloga myszki KLIK! Trzymajcie się!

piątek, 18 marca 2016

Dzień Sądu

„Dzień sądu nastał już,
 Co ma się stać, stanie się,
 Nasz los możemy oddać już,
 Tylko przeznaczeniu….”

 Biedronka, Czarny Kot i GrauKaninchen siedzieli na wieży Eiffla – ich punkcie informacyjnym. Z stamtąd patrzyli na Paryż, jego ciche uliczki i tony migoczących światełek.
-Jak tu spokojnie…
-Niestety nie długo… Już od kilku dni nasi bohaterowie próbują odszukać Cassidę Malore. Nie mogą jej nigdzie znaleźć! Jak to możliwe, że nie mogą odszukać tak ważnej dla nich osoby! Jakby zapadła się pod ziemię!
-Musi mieć niezłą wprawę, jeżeli Władca Ciem jej jeszcze nie odnalazł…
-Masz rację!
-Ale musi odczuwać, że coś wisi w powietrzu, tak jak my, co nie?
-Raczej tak… Ale jestem pewna, ze Władca Ciem ciągle ją nęka, więc może być przyzwyczajona.
-Właśnie… Co jeśli nie zauważy niebezpieczeństwa i nam nie pomoże?
-Hej! Trzeba mieć nadzieję! Nagle w uliczce obok piekarni Tom&Sabine rozległ się głośny huk.
-Co to było?
-Nie wiem, ale trzeba to sprawdzić.
-Lećcie gołąbeczki, ja coś sprawię. Biedronka i Czarny Kot ruszyli w kierunku domu Marinette. Tymczasem Elizabeth się odmieniła i spojrzała na swoją kwami.
-Jesteś pewna? – spytała dziewczyna
-Tak – odpowiedziało jej kwami
-Jak to możliwe, że wiesz gdzie się ukrywa Cassidy?
-Przypominam Ci kolejny raz, że jestem kwami królika i mam wytężone zmysły. Jestem pewna, że Tikki i Plagg też wyczuwają obecność Prinksi, przynajmniej w mniejszym stopniu niż ja.
-Dobra, dobra rozumiem. Prowadź. Dziewczyna zeszła z wieży i pobiegła za Emmą….
-Poczekaj trochę! Jesteś za szybka – uśmiechnęła się dziewczyna. Dotarły już do obskurnego budynku na drugim końcu Paryża.
-To tutaj?
-Tak – odparło kwami – Wyczuwam ją tu…. Elizabeth weszła do srodka. We wnętrzu nie było nic…. Żadnych mebli, obrazów… Tylko stary dywan, lekko zasypany gruzem.
-Jesteś pewna, że to naprawdę tutaj?
-Tak, na pewno!
-Hymn, gdzie ona mogła się schować…. Bohaterka rozejrzała się bacznej po mieszkaniu. Na oknach były stare firanki, kilka stłuczonych szkieł na podłodze…. Tylko ten dywan zastanowił dziewczynę. Podeszła do niego. Okazało się, ze są na nim ślady… Ślady rąk….
-Co to może oznaczać? Już wiem – wykrzyknęła bohaterka. Podniosła lekko dywan….
-Wiedziałam! Pod dywanem ukazała jej się drewniana klapa….
-To tutaj musi się ukrywać! Zmotywowana dziewczyna uchyliła klapę. Ukazały jej się schody. Zeszła po nich na sam dół. Znalazła się w ciemnym korytarzu.
-Którędy teraz?
-Poczekaj chwilę… Kwami usiadło wygodniej na jej ręce i zamknęło oczy.
-Tam! Wskazała prawą stronę.
-Wierzę Ci na słowo. Dziewczyna ruszyła w danym kierunku. Wkrótce w oddali zobaczyła nikłe światło. Pobiegła w jego kierunku. Zatrzymała się tuż na końcu. Jej oczom ukazał się wspaniały widok. Pieczara wyglądała bardzo przytulnie, na ścianach powywieszane były kolorowe materiały, na ziemi leżały kolorowe poduszki, a na samym środku cedrowy stolik. Za nim, odwrócona plecami siedziała jakąś postać. Wydawała się z kimś rozmawiać….
-Cassidy? Dziewczyna drgnęła na sam dźwięk głosu Elizabeth.
-K…Kim jesteś?
-Jestem Elizabeth, pomocniczka Mistrza Fu, wysłał mnie tu, bo Władca Ciem opracował nową technikę infekowania akum. Są teraz coraz bardziej niebezpieczne. Dzień sądu zaraz się zacznie…..
-Dzień sądu już się zaczął….
-Co?! Dziewczyna nie pomyślała, że w czasie gdy poszukiwała Cass (zdrobnienie od Cassidy) Dzień Sądu mógł się już zacząć…. Zaczęła się niepokoić o Biedronkę i Czarnego Kota……
-Biedronko i Czarny Kocie, trzymajcie się! – powiedziała sobie w myślach – Pomożesz nam?
-Ale jak! Straciłam Miraculum, jestem bezużyteczna! W tej chwili wyleciała Emma z ukrycia.
-Cass! Przecież wiesz, gdzie ukrywa się Władca Ciem? Dlaczego myślisz, że mnie nie pomożesz?
-Bo…. Władca Ciem na pewno mnie znowu opęta!
-Co?!
-Czy twoje kwami nic Ci o mnie nie mówiło?
-Nie….. Tylko długo się zastanawiały, czy ciebie poprosić o pomoc.
-Widzisz, kiedy miałam jeszcze woje miraculum, władca ciem opętał mnie swoją akumą… Byłam wtedy początkującym superbohaterem. Mój partner ledwo sobie ze mną poradził, jednak nie do końca oczyścił akumę. Jest ona ciągle we mnie. Czasami, kiedy zbliża się niebezpieczeństwo widzę Władcę Ciem w jego kryjówce… On ciągle wie gdzie jestem. Na szczęście, gdy odpowiednio daleko się oddalam od niego, traci ze mną łączność. Dlatego trafiłam tutaj.
-Nie wiedziałam, że tyle przeżyłaś… Jak straciłaś swoje miraculum?
-Kiedy była opętana zmieniłam się w super-złoczyńcę. Wtedy dobrowolnie oddałam mu miraculum. Jednak Prinksi jakimś cudem została ze mną… Nie wiem co bym bez niej zrobiła…..
-Naprawdę cię podziwiam! Ale proszę pomóż nam! Musimy obronić Paryż!
-Dobrze pomogę wam… Dziewczyny ruszyły w kierunku wyjścia. Dotarły już na górę schodów. Usłyszały huk.
-O nie! Miałaś rację! Dzień Sądu już się zaczął! Elizabeth wybiegła na ulicę. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Niedawno spokojny Paryż zamienił się w pole bitwy. Super-złoczyńcy byli wszędzie!
-Emma! Przemiana! Dziewczyna przemieniła się w GrauKaninchen.
-Wow! Wyglądasz super!
-Dziękuję! Cass nagle się zasmuciła.
-Co się stało?
-Nic, tylko sobie przypomniałam jak byłam Maycy…. Nagle coś przed nimi wybuchło
-Cass uważaj! Wielka kula leciała prosto w jej stronę. Na szczęście dziewczyna zrobiła unik!
-Spokojnie! Nie straciłam swojej zwinności! GrauKaninchen i Cassidy ruszyły w kierunku wierzy Eiffla – miejsca zbiórki umówionego razem z Biedronką i Czarnego Kota. Dotarły już na miejsce. Elizabeth zauważyła Biedronkę walczącą z Alyią.
-Biedronko tutaj! Dziewczyna skoczyła w jej kierunku.
-Jesteś Cassidy?
-Tak.
-Elizabeth, jak ją znalazłaś!
-To długa historia….. Jak sytuacja w mieście?
-Jest ciężko… Oczyściłam już jedną akumę.. Za chwilę będę musiała się przemienić…
-Spokojnie! GrauKaninchen użyła swojej mocy, dzięki której zatrzymywała przemianę Super-bohaterów.
-Dziękuję!
-Nie ma sprawy!
-Dziewczyny uważajcie! – zawołał z bardzo daleka Czarny Kot…. Wielki kamień leciał w ich kierunku….. Na szczęście dziewczyny zrobiły unik. Zaraz po tym obok nich pojawił się Czarny Kot.
-Hejka! Jesteś Cassidy?
-Tak.
-Elizabeth, jak to zrobiłaś?
-Eh, nie ważne…. Trzeba się zająć akumami…. Za chwilę się przemienię….
-Dobra to co robimy?
-Cass wyczuwa Władcę Ciem.
-Tak, zaprowadzę was do niego. Niestety do niczego innego się nie przydam….
-Nie załamuj się. Może odzyskamy Twoje miraculum – Koteczek puścił do niej oczko.
-To nie pora na żarty. Ruszamy! Drużyna prowadzona przez Cass ruszyła w drogę. Co chwila jakiś Super-złoczyńca napadał na nich, dlatego ich marsz opóźnił się….
-Cassidy? Daleko jeszcze? - Czarny Kot nieustannie męczył ją pytaniami.
-Już blisko! - odpowiedziała podekscytowana dziewczyna. Dotarli przed dom Adriena….. Chłopak poprosił Biedronkę na słówko….
-Mari przecież to mój dom! Jak to możliwe? Może Cass kręci coś jeszcze z Władcą Ciem?…
-Nie, na pewno nie jest z nim w zmowie. Nie słuchałeś? Tyle cierpiała przez niego… To niemożliwe!
-No tak… Ale to mój dom!
-Gołąbeczki, przepraszam, że przerywam, ale mamy misję!
-Już dobrze… dobrze… Drużyna weszła do środka. Cass nie była nigdy w domu Adriena, więc bardzo się zachwyciła wewnętrznym pięknem dworku.
-Jejku! Jak tu pięknie! – zwołała cicho. Jednak nikt jej nie odpowiedział.
-Gdzie on się może się ukrywać…. – Zapytał się pod nosem Adrien. Nie mógł uwierzyć, że jego arcy-wróg pracuje w jego domu….
-Cass! Spieszymy się! – zawołała Biedronka widząc, że dziewczyna zaczęła podziwiać dom.
-O! Przepraszam, zapomniałam się…. Tędy! Cassidy zaczęła ich prowadzić w stronę schodów…. Zeszli na dół. Ślepa uliczka….
-To na pewno tutaj? Bo nie sądzę, aby Władca Ciem potrafił przechodzić przez ściany... – zaśmiał się Kotek, aby ukryć swój niepokój.
-Tak to na pewno tutaj… Czuję to….
-Jak! Przecież to ściana!
-Hymn przyjrzyjmy się jej… Bohaterowie podeszli do ściany i zaczęli jej się bacznie przyglądać…
-Przecież to tajemne przejście! – krzyknęła Cass klikając jeden z wystających elementów. Nagle otworzyły im się drzwi.
-A nie mówiłam? -Cii… Teraz musimy być cicho… Chcesz zepsuć efekt zaskoczenia? Drużyna weszła do środka. Prowadziła ich Elizabeth, a na samym końcu szedł Czarny Kot. Poruszali się bezszelestnie… Nagle zobaczyli światło na końcu korytarza…
-Uwaga! Musimy być ostrożni!
-Eli?
-Tak!
-Posłuchaj…. Ja nie czuję tylko Władcę Ciem… Czuję też moje miraculum!
-To świetnie! Może odzyskamy je w walce i będziesz w stanie się przemienić!
-O to się nie bój – mrugnęła do przyjaciółki – Nie mogę się doczekać! Marzenia jednak się spełniają! Podkradli się na sam koniec tajemnego przejścia. Nie mogli uwierzyć w to co zobaczyli… Stanęli w wielkiej Sali, z jednej strony całej oszklonej… A dookoła nich latały białe motyle… Dopiero po chwili zauważyli ciemną postać stojącą na środku pokoju….
-Głupiś ty! Gdzie są super-bohaterowie! – był naprawdę wściekły…
-Tutaj! – krzyknęła Biedronka. Władca Ciem momentalnie się obrócił. Jego oczom ukazała się czwórka super-bohaterów… Nie jednak trójka….
-Cassidy. Znowu się spotykamy – powiedział ze swoim złym uśmieszkiem.
-Tak, ale tym razem przegrasz!
-Nie sądzę, mam twoje miraculum….
-Nie na długo! W tym momencie Biedronka i Czarny Kot zaatakowali. Jednak zatrzymała ich chmura złożona z akum…
-Ha! Myśleliście, że będzie aż tak łatwo? Jednak to była tylko zmyłka… Cass skorzystała z nieuwagi Władcy Ciem i przywołała swoje miraculum…
-Prinksi serkujemy! Za chwilę obok Elizabeth stała już Cass przemieniona w Maycy.
-To już koniec!
-Nie sądzę… Władca Ciem pokazał na ścianę tuż za nim. Na łańcuchu stał tam przywiązany…. Pies?
-Serafine!
-Tak, to twój pies *złowieszczy śmiech*
-To co teraz robimy?
-Ja Biedronka i Czarny Kot spróbujemy go zaatakować, a ty w tym czasie leć uwolnić Serafine! Trójka bohaterów zbliżyła się do Władcy Ciem. Właśnie w tym momencie mężczyzna się odwrócił.
-Hahaha… Nie pokonacie mnie!
-Czyżby? Biedronka i Czarny Kot zaatakowali. Władca Ciem bronił się swoimi akumami. W tym czasie przemiana GrauKaninchen się skończyła. Dziewczyna ukryła się za słupem....
-Ach, Emma jedz szybko!
-Dobrze, dobrze! Nie mogę szybciej! Tymczasem Czarny Kot wykorzystał kotaklizm aby „usunąć” ścianę stworzoną z akum przez super-złoczyńcę. Biedronka trudziła się z Władcą Ciem….. A Cass zdążyła już uwolnić Serafinę.
-Sera ukryj się! Maycy biegła już na pomoc Biedronce i Czarnemu Kotu. Eli też się przemieniła i dołączyła się do reszty.
-Musimy go pokonać!
-No tak… Ale jak?
-Miraculum, jest w broszce!
-Biedronko! Dasz sobie radę?
-Chyba tak, ale potrzebuję pomocy Cassidy?
-Słucham?
-„Opanujesz” na chwilę Władcę Ciem?
-Nie wiem, czy się uda, próbowałam już kiedyś…..
-Oh, ale teraz masz nasz – uśmiechnęła się
-No dobrze, spróbuję. Cass i Marinette zbliżyły się do Władcy Ciem.
-To już koniec!
-Co? Ja dopiero się rozkręcam... Mówiąc to zamienił jedną akumę…..
-Maycy! Teraz, albo nigdy! Dziewczyna stanęła w miejscu i znieruchomiała. Nagle Władca Ciem także znieruchomiał…
-Biedronko! Cass nie musiała krzyczeć, dziewczyna od razu zaczęła działać. Już za chwilę miaculum super-złoczyńcy błyszczało w ręce Biedronki.
-Udało się! Bohaterowie spojrzeli na pokonanego Władcę Ciem. Nie zamienił się. Był tylko bardzo osłabiony i nie mógł się podnieść z podłogi…
-Myśleliście, ze tak łatwo mnie pokonać?! Nagle akumy zaczęły lecieć na naszą drużynę...
-Uciekajmy!
-A inne miracula!
-Inne miracula odbierzemy mu później! Maycy musimy już iść!
-Serafine! Już zaraz obok Cass pojawił się jej pies. Bohaterowie pobiegli w stronę wyjścia. Zdyszani wybiegli na ulicę.
-Uch, było gorąco…
-Serafine! Nic Ci nie jest? Piesek polizał dziewczynę w policzek.
-To chyba znaczy tak?
-Jak to możliwe, że Władca Ciem się nie przemienił?
-Najwyraźniej musiał używać dwóch miraculi jednocześnie… A my odebraliśmy mu tą „dodatkową”
-Chyba tak… Dziękuję wam! Za wszystko!
-Och, Cassi, nie musisz. Zawszę bym Ci pomogła!
-Wiem…. Ale dzięki wam odzyskałam Serafinę i moje miraculum!
-Och, nie komplementuj mnie aż tak, bo się zarumienię! – zaśmiał się Czarny Kot.
-Wiem, dzisiaj jest ważny dzień dla nas wszystkich… Ale przypominam, że Władca Ciem nie został pokonany! Nie jesteśmy bezpieczni!
-Racja! Lepiej pójdźmy już do domów….
-A gdzie ja mam pójść? – spytała zatroskana Cassidy
-Chodź do mnie! Na pewno znajdzie się u nas miejsce dla ciebie! – odpowiedziała, zawsze radosna Elizabeth.
-Dobra… Do zobaczenia! Bohaterowie się rozeszli….. Elizabeth pociągnęła Cassidy w stronę swojego domu.
-Jesteś pewna, że twoi rodzice się zgodzą?
-Na pewno! Lubią zawierać nowe znajomości! Dziewczyny dotarły na miejsce...
-Wow! Jak tu pięknie! Elizabeth mieszkała w dużym, drewnianym domku. Na pierwszy rzut oka, było widać, ze jest bardzo zadbany. Dziewczyny weszły do środka. Cass zauważyła drewniane meble i inne morelowe detale, który sprawiały, że dom wyglądał bardzo przytulnie...
-Mamo!
-Tak kochanie?
-Przyprowadziłam koleżankę. Jest z wymiany i nie ma gdzie zamieszkać. Może u nas??
-Oczywiście! Poczekajcie trochę, przygotuje dla ciebie pokój gościnny.
-Dziękuję mamo!
-Dziękuję proszę pani!
-Spokojnie, mów do mnie po prostu "ciociu"
-W takim razie, dziękuję ciociu!
-Kobieta się uśmiechnęła i odeszła.
-Eli! Dziękuję Ci bardzo! Jak mogę Ci się odwdzięczyć?
-Cass! Tak robią przyjaciele! Roześmiane dziewczyny ruszyły w kierunku pokoju Elizabeth.

♥♥♥

Witam ponownie! Jest to już ostatnie z wcześniej napisanych przeze mnie opowiadań. Mam nadzieję, że wam się podobały! Teraz będę pisać na bieżąco. Chciałabym podziękować Paulince. Po prostu za wszystko. Do zobaczenia!

Dziennik Elizabeth

01 czerwca 
Od dziwnej sytuacji z Alyią, Władca Ciem wysłał jeszcze kilka takich akum. Najwidoczniej musiał opanować tą sztukę perfekcyjnie…. Zauważyłam, że każda zainfekowana ćma opanowywała osobę, która była już wcześniej super-złoczyńcą. To jest bardzo dziwne…. Wracając do tematu, wszyscy ludzie zachowywali się tak samo jak ta dziewczyna. Mam namyśli, że ukrywali się przez kilka dni aby zbliżyć się do Marinette lub Czarnego Kota. Władca Ciem musiał najwyraźniej odkryć ich sekretną tożsamość. Ciekawe jak? Zadaje sobie to pytanie od dawna…. Biedronka i Czarny Kot strasznie się tym zmartwili. Nie mogą sobie wybaczyć, że dowiedział się ich sekretu. Zresztą teraz nie mogą ufać nikomu…. Ciężkie jest życie superbohatera. 

04 czerwca 
Kolejne osoby zostały zainfekowane. Jak to możliwe, że ich jest aż tak dużo?! Na patrolach nocnych obserwujemy bacznie miasto, ale nie wiadomo, czy ktoś nie został jeszcze zaatakowany przez Władcę Ciem. Naliczyliśmy z dwadzieścia znanych nam akum w ukryciu. Ja, Biedronka i Czarny Kot się niepokoimy, nadchodzi dzień sądu, dzień kiedy wszyscy super-złoczyńcy się ujawnią i nas zaatakują. Kiedy to będzie? Nie wiem, ale czuję jak to wisi w powietrzu. Nie zdołamy ochronić Paryża we trójkę.. Muszę napisać do Mistrza Fu, może on nam coś poradzi…. 

12 czerwca 
Mija już tydzień od kiedy napisałam do Mistrza Fu. Bardzo się martwię, bo nie dostałam odpowiedzi… Sytuacja w mieście jest jeszcze gorsza, Godzina sądu nastąpi za niedługo… Ja, Biedronka i Czarny kot trenujemy teraz całymi nocami, aby odeprzeć atak, choć przez jeden dzień… Nie wiem czy sobie poradzimy. Moje kwami wyczuwa coś niezwykłego, tak samo jak ja…. Coś wisi w powietrzu… Tylko czy to nam pomoże, czy pogrzebie w gruzach…. Nie znam na to pytanie odpowiedzi… My super-bohaterowie czekamy na jakiś znak. Na jakiś znak od losu, że nam się uda. Nie możemy się poddać! Od nas zależy dobro całego Paryża! Musimy walczyć... Zło czai się wszędzie…. 

14 czerwca 
Na reszcie! Dostałam odpowiedź od Mistrza Fu, chociaż nie wiem czy powinnam się cieszyć. Napisał mi, że nie jest w stanie nam pomóc. Wszyscy super-złoczyńcy na całym świecie rosną siłę. Czy to jest możliwe? Jakim cudem się zgrali? Te pytania zadaje sobie przez cały czas…. Biedronka i Czarny Kot wiadomość tą przyjęli spokojnie. Wyczuwali, że nikt nam nie pomoże. Cóż, może jesteśmy skazani na klęskę… Nie, tak nie można myśleć! Musimy bronić Paryża, jego mieszkańców. Nie możemy dopuścić do wygranej Władcy Ciem! Po prostu nie możemy! Jesteśmy wybrańcami! Może mamy jeszcze jakąś nadzieję? Zauważyłam, ostatnio naradę naszych Kwami…. Czyżby miały jakąś tajemnicę? Coś co nam pomoże? Nie wiem jeszcze co to może być… Razem z Marinette i Czarnym Kotem umówiliśmy się na rozmowę ze stworzonkami…. 

15 czerwca
Dzisiaj jest właśnie ten dzień w którym dowiedziałam się kolejnej tajemnicy Kwami. Te sprytne stworzonka nie powiedziały nam prawdy. W mieście jest jeszcze jeden super-bohater. Nazywa się Cassidy Malore. Ukradziono jej miraculum, lecz i tak może nam pomóc. Na tą wieść Ja , Biedronka i Czarny Kot poczuliśmy jeszcze nadzieję. Jest jeszcze szansa! Dzień sądu nastąpi za niedługo… Mamy nie wiele czasu na jej odnalezienie… 


❤❤❤

Dziękuję wam za czytanie moich opowiadań! Dedykuję ten rozdział Paulince, która pomagała mi w trakcie braku weny. Kocham Cię Miśka!

czwartek, 17 marca 2016

Sekret Alyi

W centrum handlowym


 -Alya musiałyśmy tu przychodzić? Marinette nie spała przez całą noc. Wraz z Czarnym Kotem walczyli ze złoczyńcą do późnej nocy. Nigdy nie była aż tak zmęczona.

-Nie wiem czy pamiętasz, ale jutro jest rocznica ślubu twoich rodziców!
-Zupełnie zapomniałam!
-Przyszłyśmy tutaj aby im coś kupić.
-Dziękuje Alya, ale nie wiem czy jestem dzisiaj w stanie chodzić po sklepach….
-Spokojnie…. Pokręcimy się tylko chwilkę ty pójdziesz tam (wskazała sklep na prawo), a ja tam (pokazała na sklep na lewo)
No dobrze… Już idę. Marinette weszła do sklepu. Zastanawiała się co by im kupić, gdy nagle wpadła na Adriena.
-Adrien? Co ty tutaj robisz?
-Tak właściwie to przyszedłem po ciebie.
-Słucham?
-Marinette, nie wykręcaj się. Widzę jak jesteś zmęczona i ledwo trzymasz się na nogach…
-Tak… Ale muszę kupić rodzicom prezent na rocznicę!
-Myślę, ze największym prezentem na ich urodziny będziesz ty.
-Nie wygłupiaj się!
-Mari. Oboje wiemy, że uszyłaś im prezenty miesiąc temu.
-Co?!
-Nie pamiętasz, nawet Ci pomagałem….
-Przepraszam, ale nic nie pamiętam od wczoraj….
-Naprawdę się o ciebie niepokoje!
-Może faktycznie chodźmy już stąd…. Ale co z Aylą? Nagle przerwał im głośny huk. We mgle pojawiła się jakaś postać….. Była niesamowicie zwinna i od razu podskoczyła do naszej pary.
-Nie wierzę! Przecież to Alya?? Jakim cudem akma znowu ją zainfekowała? I dlaczego nie stała się Lady Wifi? Tylko nowym super-złoczyńcą? Czy to możliwe? Dziewczyna na sobie miała czarny strój z niebieskimi wstawkami, wyglądała lekko jak Jagged Stone tylko na twarzy miała granatową maskę, zasłaniającą oczy.
-Biedronko! Zapłacisz mi za to! Zaczęła iść w stronę Marinette -Jak mogłaś minie oszukać? Tak… to wszystko przez ciebie! Wskazała na Adriena. Przez ciebie mnie okłamywała!
-Alyla!
-Specjalnie Cię tutaj ściągnęłam, wiedziałam, że nie uciekniesz. Ale on musiał się zjawić…..
-Wiedziałem, że tutaj będziesz….
-Co? Co tutaj się dzieje!
-Teraz nic. Muszę Cię zabrać jak najdalej od niego – odpowiedziała Alya ze złym uśmieszkiem. Wzięła dziewczynę na ręce i zaczęła uciekać
-Adrien!!!! Głosu Marinette nie było już słychać….
-Plagg, co mam teraz zrobić? Obserwowałem Alyę od tygodni, ale nie sądziłem, że zacznie działać!
-No cóż…. Teraz trzeba ją tylko odnaleźć…
-Tak ale Mari? Ona wcale nie była wtajemniczona w tą misję. Teraz może jej się coś stać! Alya zaatakowała, po tej nieprzespanej nocy….
-Adrien! Weź się w garść!
-Tak! Muszę ratować swoją ukochaną! Chłopak się przemienił i ruszył w stronę wyjścia śladami za Alyą. Bohater obserwował dziewczynę już od tygodnia. Mniej więcej pięć dni temu Alyę zainfekowała akuma, ale nie taka zwykła akuma, wyglądała inaczej… Czarny Kot zauważył to na patrolu. Nie wiedział co robić. Po zakażeniu dziewczyna się nie zmieniła, więc pomyślał, że odrzuciła prośbę Władcy Ciem, ale jednak postanowił ją obserwować. Aż do dzisiaj. Właśnie teraz zaatakowała. Skorzystała z okazji, kiedy Marinette była zmęczona po całonocnej misji. Tylko z kąt wiedziała, że Mari to Biedronka? Pewnie podpatrzyła jak się przemieniała. Jak do tego mogło się stać? Chłopak obwiniał się przez całą drogę. Wreszcie dotarł do parku. To właśnie tutaj urywał się trop.
-Gdzie ona poszła!? Adrien był naprawdę wściekły! Jak mógł do tego dopuścić. Porwali mu Biedronkę! Dlaczego?! Chłopak zaczął się rozglądać. Gdzie ona mogła się schować. Wkoło jest tylko park…. Zaraz zaraz przecież to Pole Marsowe! Chłopak podbiegł na główną aleję i spojrzał w stronę wieży Eiffla.
-Ach tutaj też jej nie ma!!!!


Tymczasem u Marinette


Mari się obudziła

-Gdzie… Gdzie ja jestem? Nagle zaczęła sobie wszystko przypominać. Dziwne zachowanie Alyi, kłótnie między nią a Adrienem…. A potem porwanie. Jak to się stało? Dlaczego dziewczyna ją porwała? Przecież wcześniej nie wykazywała cech supre-złoczyńcy… A jednak nim jest. Od jak dawna? I dlaczego Kot o tym wiedział i jej nie powiedział? Od tych rozmyśleń zaczęło jej się kręcić w głowie…. Powtórzyła pytanie.
-Gdzie ja jestem?
-Gdzie jesteś? W miejscu w którym Czarny Kot, czy tam Adrien jak wolisz, nigdy nas nie znajdzie, a my sobie w spokoju pogadamy – odpowiedziała na pytanie Alya.
-Alya! Dlaczego to robisz?!
-Dlaczego? Dla tego, że mnie oszukałaś, nie powiedziałaś mi prawdy kim jesteś. Mi nie zaufałaś, swojej najlepszej przyjaciółce, ale temu dachowcowi tak? Dlaczego? Ja się pytam? Dlaczego!!!?
-On się dowiedział to przypadek.
-Przypadek? Nie sądzę!


Wracamy do Adriena


-Gdzie ona się mogła schować?! Myśl, Adrien myśl!! Musi to być miejsce, które nigdy nie wpadnie mi o głowy. Jakieś znane budynki od centrum handlowego do pola marsowego…. Dom Alix, nie….. Dom Marinette, raczej nie…. Szkoła…. To jest to! Szkoła! Kotek od razu ruszył w drogę. Po paru minutach już był na miejscu.

-Dobra, jak nie chcesz mi powiedzieć prawdy, to sama się dowiem, ale najpierw odbiorę Ci miraculum! *szatański śmiech*
-Stój!
-No nie, to znowu ty!
-A kto inny? *Kotek puszcza oczko* Czarny Kot i Alya zaczęli walczyć. Dziewczyna była niesamowicie silna i szybka, kotek prawie nad nią nadążał….
-Tikki teraz! Marinette się przemieniła i użyła "Szczęśliwego Trafu" aby rozerwać więzy. Alya spojrzała w jej stronę…. To była szansa dla Adriena… Rzucił w nią kijkiem, lecz złapała go w locie i złamała.
-Na serio!! Czarny Kot (już bez laski) i Biedronka połączyli siły. Atakowali dziewczynę razem, lecz była dla nich z byt silna. W jednym z ciosów Marinette dostała w brzuch. Od razu opadła na ziemię i złapała się za bolącą ranę….
-Mari nic Ci nie…… Kotek nie dokończył, bo dostał od Alyi….
-Ha! Myśleliście, ze tak łatwo mnie pokonacie! Super-złoczyńca mógł spokojnie zabrać ich miracula…… Już po nie sięgała, gdy nagle ktoś stanął w drzwiach….
-Stój!
-O nie! Znowu! – bohaterka przewróciła oczami W drzwiach stała nowa super-bohaterka. Miała na sobie szary strój i maskę. Przypominała trochę królika….. Dziewczyna zaczęła atakować Alyę. W tym czasie Czarny Kot pozbierał się i wspólnie z tajemniczą bohaterką pokonali super-złoczyńcę. -Bardzo dziękuję, że nas uratowałaś – powiedział Koteczek, biorąc Biedronkę na ręce.
-Nie ma sprawy, robię to codziennie – uśmiechnęła się dziewczyna w szarym stroju.
-Przepraszam, że tak ciągle pytam… Ale jak masz na imię?
-GrauKaninchen, a wy to Biedronka i Czarny Kot? Legendarna para ratująca Paryż przed złoczyńcami i Władcą ciem?
-Tak… Skąd tak dużo o nas wiesz?
-Aa… Wiesz... Jestem pomocniczką Mistrza Fu i codziennie pomagam Super-bohaterom i ratuje ich z opresji.
-Łał! Masz ciekawe zajęcie!
-Nie wiem czy jest aż tak ciekawe…. Bohaterka westchnęła…. Czasami nie zdążam na czas…. Lecz moim priorytetem, jest w razie jakiej kolwiek porażki uratować Miraculum i Kwami.
-Mogę Cię nazwać Kani?
-Oczywiście!
-Kani? Jak dużo jest strażników Miraculum, takich jak my?
-Och dużo, ale nie mogę o tym mówić. To tajemnica. Każdy Super-bohater jest przydzielony do określonego miejsca i określonego super-złoczyńcy.
-To jest więcej takich Władcy Ciem?!
-Jasne. Są na całym świecie!
-Co? O czym mówicie? Biedronka się obudziła i zaczęła się przyglądać Czarnemu Kotu i GrauKaninchen.
-Obudziłaś się! Biedronko to GrauKaninchen!
-Cześć! Miło Cię poznać!
-Mi ciebie również, Kocie kończą nam się transformacje… Powinniśmy pójść.
-Nie musicie. Znam wasze tożsamości, Marinette nie musisz się martwić, a tak w ogóle dobrze się czujesz?
-Tak, jeszcze trochę boli, ale przejdzie.
-To dobrze, że nic ci nie jest. Bałam się, ze przyszłam za późno.
-Jak to się stało, ze Alya nie przemieniła się w Lady-Wifi?
-Władca Ciem nie dawno odkrył nowe możliwości. To nie była zwykła akuma, nawet mistrz Fu nie wiedział, jak to się skończy… Dlatego mnie tu przysłał.
-Acha….
-Dopóki nie zbiorę więcej informacji na ich temat będziemy współpracować!
-Świetnie, na pewno nam się przydasz… Nie wiem jak dalibyśmy by bez Ciebie rady…
-A tak w ogóle to do jakiej szkoły będziesz chodziła?
-Do Collège Françoise Dupont.
-Wow! To nasza szkoła!
-Właśnie!
-O to fajnie, na reszcie kogoś będę znała w nowej szkole! A właśnie *przemieniła się* Jestem Elizabeth Belina.
-Miło Cię poznać Elizabeth ja jestem Adrien, a to jest Marinette. Wszyscy się uśmiechnęli i ruszyli w kierunku wyjścia.

Walentynki

Minął miesiąc od odkrycia tajemnicy przez Marinette i Czarnego Kota. Zbliżają się walentynki….


W domu Adriena


-Plagg już za niedługo walentynki! Muszę coś wymyślić dla Marinette!
-Może jakieś spotkanko?
-Nie wiem. To musi być coś bardzo romantycznego….
-Kwiatki? Czekoladki?
-Wiem! Zrobię jej romantyczną niespodziankę!
-Pamiętaj tylko, że spotykasz się z nią jako Czarny Kot…..
-Pamiętam, pamiętam.
-Czyli co wymyśliłeś?
-Napiszę do niej rymowaną walentynkę. W niej będzie miejsce i czas spotkania. Z ustalonego miejsca płatkami róż zaprowadzę ją do stolika z romantyczną kolacją. Będę na nią tam czekać z bukietem kwiatów.
-Wow! Nie wiedziałem, że jesteś takim romantykiem.
-Sam nie wiedziałem – odpowiedział Adrien śmiejąc się.


 Tymczasem u Marinette


-Mari, chodź na chwilę.

-Tak mamo?
-Co myślisz? – zapytała się córki – Ładnie wyglądam?
-Świetnie mamo! Ale z jakiej okazji jest ta piękna suknia?
-Córeczko! Jutro są walentynki i wybieram się na kolację z twoim tatą.
-Walentynki są już jutro! Zupełnie zapomniałam!
-Marinette! - rozległo się wołanie z okolicy kuchni
-Już lecę!
-I jak wyglądam?
-Super tato! Tylko pamiętaj o zmianie butów. Te są całe w mące!
-Racja córeczko! Co bym bez ciebie zrobił?
-Sama nie wiem – odpowiedziała Mari uśmiechając się. Dziewczyna wróciła do swojego pokoju. Nagle słyszy dzwonek telefonu.
-To Alya! … Słucham?
-Marinette! Przyszykowałaś coś dla Adriena?
-Nie, jeszcze nie. Nie mam żadnego pomysłu. A ty masz coś dla Nino?
-Tak, kupiłam mu nowe słuchawki.
-Fajnie! Na pewno się ucieszy!
-Słuchaj, muszę już kończyć. Myślę, że Adrien najbardziej by się ucieszył na rzecz zrobioną przez ciebie. Pa!
-Pa! Dziewczyna rozłączyła się.
-Tikki, pomóż mi. Co ja mam zrobić?
-Możesz mu dać coś związane z Biedronką i Czarnym Kotem….
-Już wiem! Uszyję mu dwie laleczki!
-Myślę, że to świetny pomysł! Dziewczyna od razu zabrała się za szycie. Minęło kilka godzin.
-Tikki już skończyłam – krzyknęła podekscytowana Marinette
-Świetnie! Chodźmy już spać…. Tikki podleciała na jej posłanie i momentalnie zasnęła. Zaraz potem obok niej położyła się dziewczyna.


Następnego ranka


-Marinette! Wstawaj! Wstawaj!

-Dobrze Tikki, już dobrze. Słyszałam budzik. Bohaterka się przeciąga….
-Ach! Dzisiaj są walentynki! Maronette momentalnie wstała i się ubrała. Zapakowała prezent dla Adriena. Nagle tuż przed sobą zauważyła różową kartkę. Z zaciekawieniem ją otworzyła….. To była kartka od jej chłopaka! Przez chwilę rozkoszowała się samą myślą, ze coś dla niej napisał, aż wreszcie otworzyła list. Nie myliła się. W środku, jak zawsze, był piękny, romantyczny, rymowany wiersz. A na jego samym końcu: „Godzina 16:00 przy naszej ławce”.
- Adrien przyszykował dla mnie jakąś niespodziankę… Dziewczyna rzuciła się na łóżko i zaczęła rozmyślać. Nagle usłyszała krzyk … O nie znowu jakiś super złoczyńca próbujący zepsuć nam dzień….Wyjrzała za okno, lecz zamiast kolejnego złego charakteru zauważyła tulącą się parę…. Pewnie się cieszy , że ma tak cudownego chłopaka…. Oh Adrien…. Z rozmyśleń wyrwał ją głos Tikki.
-Marinette! Przypominam, że masz dzisiaj randkę. Lepiej wybierz co masz założyć, zamiast błądzić myślami w chmurach….
-Masz rację Tikki….. Dziewczyna zaczęła przeglądać swoja szafę. Wyjęła z niej jasno niebieską sukienkę.
-Co o tym myślisz?
-Przymierz ją! Mari założyła sukienkę. Idealnie podkreślała jej smukłą sylwetkę…
-Wyglądasz w niej idealnie!
-Dziękuję Tikki. Już wiem w czym pójdę, ale co mam zrobić z włosami?…. Kwami podleciała do niej i pociągnęła za wstążki. Ciemne włosy opadły na twarz bohaterki. Zwierzątko zaczęło latać dookoła jej głowy. Szybko zaplotła małego warkoczyka i lekko spięła włosy dziewczynie. Marinette wyglądała idealnie….
-Tikki! Jesteś niesamowita….
-Dostałam wprawy przez te 5000 lat…. Oboje się roześmiały.
-O nie! Jak późno! Musimy już iść. Kwami błyskawicznie wleciała do czarnej torebki, niedawno uszytej przez Marinette. Dziewczyna szybko ją założyła i wybiegła z pokoju.
-Mamo! Tato! Wychodzę! Wybiegła z domu i zatrzasnęła drzwi nie oczekując żadnej odpowiedzi.


W dworze Agrestów (trochę wcześniej)


-….Róże mam, płatki mam, to chyba wszystko…. Plagg idziemy! Chłopak szybko się przemienił i zabrał wcześniej przygotowany koszyk ze wszystkimi rzeczami. Wyskoczył przez okno i pobiegł w stronę parku.

-Już za chwilę Marinette wyjdzie z domu. Mogę już zaczynać. Wziął w garść płatki róż i powoli zaczął je rozsypywać za sobą. Szedł tak aż do altanki w parku. Tam przystanął, rozłożył obrus na drewnianym stoliku i powoli zaczął wyjmować przygotowane przekąski. Kiedy skończył usłyszał głos kroków.
-To musi być Mari. W samą porę. Stanął przed przyszykowanym stołem, z bukietem róż w rękach i czekał na swoją ukochaną. Nie mylił się. Za zakrętu wyłoniła się jasna twarz nastolatki.
-Marinette! Wyglądasz dziś…… Chłopak zapomniał słów w ustach, gdy ujrzał dziewczynę ze swoich snów. Wyglądała tak ślicznie….
-Wyglądasz dziś cudownie!
-Och Kocie, ty też. Dziewczyna posłała mu szeroki uśmiech. Chłopak pokazał na przygotowaną kolację.
-Zapraszam. Marinette już prawie usiadła przy stole gdy nagle usłyszała krzyk.
-No cóż kolacja będzie musiała poczekać – uśmiechnął się Adrien.
-Tikki, kropkuj! Za chwilę przy altance stali już Biedronka i Czarny Kot. Pobiegli w stronę krzyczących ludzi. Byli już na miejscu. Oczom ukazał się straszny widok – Całe Pole Marsowe zostało zniszczone.
-Czy to możliwe? Ujrzeli super-złoczyńcę. Stał na szczycie wierzy Eiffla. Nagle zwinnie skoczył w ich stronę. Wylądował tuż przed nimi. Była to Profesor Bustier. Miała na sobie ciemny stój i maskę zasłaniającą twarz. Swoje rude włosy miała związane w kok.
-Kolejna para? – popatrzyła na nich ze złym uśmieszkiem – Kolejny związek który muszę zniszczyć! Mówiąc to zaczęła atakować superbohaterów.
-Nie sądziłem, że kiedykolwiek będę musiał walczyć ze swoją nauczycielką.
-Ja również. W tym momencie znowu zaatakowała. Bohaterowie zrobili unik.
-Jest bardzo zwinna.
-Bardziej od ciebie?  Kolejny unik jednak nie udał się Biedronce. Upadła na ziemię. Kot od razu do niej podbiegł.
-Nic ci nie jest?
-Wszystko w porządku – odsapnęła dziewczyna wstając z ziemi -Szczęśliwy Traf! Na ręce bohaterki spadł bukiet kwiatów. Rozejrzała się wokoło i ułożyła plan, który oczywiście się powiódł. Po skończonej robocie wyrzuciła bukiet w niebo krzycząc "Niesamowita Biedronka" Wszystko wróciło do normy.
-Zaliczone!
-Tikki, odkropkuj! Kocie…. Nie wiem czy mam jeszcze siłę na tą kolację. Muszę odpocząć. Wiem, że długo się nad nią męczyłeś… Lecz Adrien zamiast odpowiedzieć podszedł do dziewczyny i w połowie zdania ją pocałował.
-Spokojnie, odpoczniesz na miejscu.
Bohaterowie ruszyli w stronę parku.
-Ach Kocie, to był niesamowity wieczór! Chłopak zbliżył się do Marinette.
-Kocham Cię....
-Wiem… Marinette nie wytrzymała i znowu pocałowała Adriena.-Przepraszam, ale muszę już wracać do domu. Alya będzie coś podejrzewać, jeżeli się do niej nie odezwę….
-Odprowadzę cię. Ruszyli w stronę piekarni. Zaczęło padać. Marinette zaczęła się trząść z zimna…. Zauważył to chłopak, który się do niej przytulił. I tak dotarli do drzwi....

❤❤❤

Wracam do was z kolejnym rozdziałem. Mam nadzieję, że wam się podobało! Do zobaczenia.

środa, 16 marca 2016

Odkryty sekret

Jest kolejny słoneczny dzień. Marinette wraz z Tikki wybierają się do szkoły.
-Ach gdzie jest mój plecak? – zastanawia się dziewczyna – Za chwilę się spóźnię do szkoły i będę mniej oglądać Adriena….
-Sprawdź może jeszcze raz przy łóżku – odpowiedziała Tikki
-Jest! Ruszajmy!
Marinette dotarła do szkoły. Zajęła swoje miejsce w ławce obok Alyi.
-Hej Nino! Gdzie jest Adrien?
-Nie wiem. Od wczoraj go nie widziałem. Nie odpowiada mi na telefony. Pewnie się spóźni….


 Tymczasem w dworze Agrestów


-Plagg, nie mogę przyjść dzisiaj do szkoły. Podczas ostatniej walki z super-złoczyńcą się zadrapałem w policzek. Rana jest na tyle rozpoznawalna, że Biedronka (kim kolwiek jest) dowie się kim jestem! -A czy Ty właściwie nie chcesz tego?
-Tak… -Po prostu wejdź do klasy, a ona Cię zauważy i będzie wiedziała kim jesteś.
-Masz rację Plagg… Zbierajmy się. Lekcje się już zaczęły.


W szkole


-Mari, widzisz tę ranę na policzku Adreina….
-Faktycznie…. Taką ranę miał wczoraj Czarny Kot… Uważaj Adrien się odwrócił, uśmiechnij się…. Czy to oznacza, że Adrien to CZARNY KOT!!! Trzeba to jeszcze potwierdzić….
-Tikki, myślę, że Adrien to Czarny Kot.
-Jak to? -Widisz tą ranę? Taką samą ranę miał wczoraj….
-Masz rację! Posłuchaj. Podlecę do jego torby. Jeżeli tam będzie Plagg…..
-Jaki Plagg?
-Ach! Kwami Czarnego Kota
-Leć, lekcja się już kończy….
-Znalazłaś coś Tikki?
-Tak… Mam dla ciebie złą wiadomość. Adrien jest Czarnym Kotem! 
-Co!!! Dziewczyna usłyszawszy tą wiadomość zemdlała.
-Mari co się stało! Alya podbiegła do koleżanki, a za nią Adrien i Nino.
-Mari ocknij się! Dziewczyna nie odpowiada.
-Co się stało - spytał Adrien.
-Nie wiem! Po prostu szła i nagle upadła.
-To dziwne…. Jezu chyba wiem kim jest Biedronka! Nie możliwe Marinette? Ale dlaczego zemdlała? 
-Zadzwonię po karetkę-powiedział Adrien. Zabiorę Mari do domu. Mam nadzieję, że przez mnie nic jej się nie stało… Adrien oczywiście zamiast zadzwonić po karetkę, zadzwonił do swojego szofera. Wiedział, że on nigdy się nie interesuje co przewozi. Wziął Mari na ręce i ruszył w kierunku wyjścia ze szkoły. Alya nie protestowała.


W domu Adriena


Mam szczęście, że wcześniej wróciłem do domu. Nie ma jeszcze ojca i Natalii! Chłopak zaniósł dziewczynę do swojego pokoju i położył na łóżku.
-Mari obudź się. Proszę!
-Nagle dziewczyna poruszyła się. Powoli otwierała oczy.
-Co… Co się stało?
-Dobrze się czujesz? Dziewczyna usiadła na łóżku.
-G…Gdzie jestem?
-Jesteś w moim domu…
-Co? Dziewczyna momentalnie się obudziła.
-Co ja tu robię?
-Powinnaś odpocząć.
-Nie mogę tu być…
-Spokojnie. Wiem wszystko.
-Co?
-Wiem, że jesteś Biedronką.
-Słabo mi się robi… Marinette zaczęła upadać….
-Uważaj! Adrien w ostatniej chwili ją złapał. Znaleźli się bardzo blisko siebie…
-Chciałem to od początku tobie powiedzieć, to znaczy Biedronce, ale jak się okazało, że jesteście tą samą osobę, będzie mi łatwiej. Zawsze Cię kochałem Marinette. I zawsze będę.
-Adrien….
-Nie mów nic. Musisz odpocząć.
-Adrien… Ja też muszę tobie coś powiedzieć… Ja też Cię kocham. Zawsze. Od dawna chciałam Ci powiedzieć, ale zbytnio się bałam….
-Marinette…. Odpocznij. Porozmawiamy później. Dziewczyna położyła się i zasnęła.
 -Adrien coś ty zrobił? Dlaczego jej nie pocałowałeś? To miłość twojego życia!
-Wiem. Nie wiedziałem co zrobić…. Zobacz jak słodko śpi. Mogłem by patrzyć na nią cały dzień.
-Ty naprawdę nie wiedziałeś, że ona jest Biedronką?
-A ty wiedziałeś?!
-Oczywiście.
-Plagg, dlaczego mi nie powiedziałeś?!
-Nie mogłem….
-Od jak dawna to wiesz?
-Od początku. Kwami wyczuwają inne. Często w czasie waszych lekcji rozmawialiśmy ze sobą. Oboje wiemy, że nie powinniście się znać, przynajmniej zanim nawiążecie dobrą współpracę. Aby nie stało się to co wcześniej…. Ale to już minęło. Teraz już nic się nie stanie.
-Plagg! Co się stało wcześniej!
-Ja… Ja nie jestem w stanie Ci tego opowiedzieć. Poproś Tikki…. Tikki, opowiesz mu?
-Jasne. Jak ty nie jesteś w stanie, to ja to zrobię. Kwami usiadło obok Adriena i zaczęło mu patrzyć prosto w oczy.
-Nie pamiętam kiedy to było, lecz dość niedawno…. – zaczęła opowiadać Tikki – Czarny Kot, tak samo jak ty był zakochany w Biedronce. Lecz on nie mógł się oprzeć pokusie i podejrzał ją kiedy się przemieniała. Postanowił chronić ją jako Czarny Kot i chłopak zarazem, aby nie stało się jej nic złego. Jednak Władca Ciem zauważył nagłą zmianę w zachowaniu chłopaka. Zaczął go baczniej obserwować i domyślił się, że dziewczyna, przy której zawsze był chłopak to Biedronka. Czarny Kot przez miłość do Biedronki był zaślepiony i nawet nie zauważył jakie popełnia głupstwo. Oczywiście Władca Ciem nie próżnował. Zwabił dziewczynę w pułapkę, lecz w ostatniej chwili chłopak ją uratował. Ze strasznego poczucia winy oddał miracula i uznał, że nie jest godzien być Czarnym Kotem. Zrozpaczona dziewczyna po jego odejściu też uznała, że nie jest w stanie pracować bez jej ukochanego więc oddała kolczyki. Przez tą sytuację bardzo długo szukaliśmy wraz z Plaggiem odpowiednich wybrańców. Aż wreszcie odnaleźliśmy was. Niestety w tym czasie Władca Ciem urósł w siłę….
-Już rozumiem dlaczego Biedronka nie chciała ujawnić mi sekretu. Ona wiedziała, prawda?
-Tak ostrzegłam ją w samą porę.
-Czy my teraz też jesteśmy skazani na zgubę?
-Mam nadzieję, że nie. Wasza aura bardzo silnie przyciąga mnie i Plagga. Jesteście wybrańcami. Nigdy wcześniej nie czułam tego aż tak mocno. Zresztą nie wiem jak ty, ale Marinete naprawdę szybko się uczy. Jeżeli będzie robić postępy w tym samym tempie, Urośnie na najsilniejszą Biedronkę.
-Adrien też się bardzo szybko uczy – wtrącił się Plagg – Nigdy nie widziałem aż tak silnego Czarnego Kota i Biedronki. To musi coś znaczyć. To przeznaczenie.
-O..O czym rozmawialiście? - zapytała jeszcze lekko zaspana Marinette
-To długa historia. Czujesz się lepiej?
-Tak…. Tikki tobie też nic nie jest?
-Czuje się świetnie. Nie czas na pogaduchy. Musicie działać. Władca Ciem na pewno nie śpi. Pamiętajcie. Jeżeli chcecie dla siebie dobra, musicie zachowywać się jak wcześniej. On nie może znowu się domyślić. To wykluczone.
Zrobiło się już późno…Adrien postanowił odprowadzić Marinette do jej domu. Przy okazji chciał z nią porozmawiać.
-To miło z twojej strony, że chcesz mnie odprowadzić.
-Chciałbym z Tobą porozmawiać. Wiem, że to wszystko stało się tak szybko. Jesteś dziewczyną z moich marzeń. Nie chcę abyś mi przepadła….
-Adrien….
-Nie wiem czy jestem w stanie ukrywać to w tajemnicy. Chciałbym Cię pocałować i to nawet teraz…
-Adrien. Ja też nie jestem w stanie tego ukrywać. Ale musimy… A co do pocałunku…. Marinette zbliżyła się do Adriena, ich twarze niemal się stykały….. Myślę, że możesz…..
-Mari…..
-Posłuchaj oboje nie jesteśmy w stanie tego ukrywać, lecz Władca Ciem na prawdę nie może się tego dowiedzieć… Mam pomysł!!! Podrywałeś mnie jako Czarny Kot… Pamiętasz?
-Tak…
-Nazywałeś mnie swoją księżniczką…
-Tak, ale….
-Nie rozumiesz? Jeżeli będziemy się spotykać: Ja nie przemieniona, a ty przemieniony, Władca Ciem nic nie będzie podejrzewać!
-Ach Mari! To świetny pomysł! Teraz już oficjalna para znów się pocałowała i złapała za ręce. Teraz szli przez romantyczne uliczki Paryża. Rozmawiali o różnych wpadkach i innych śmiesznych momentach, kiedy próbowali chronić swoją sekretną tożsamość. Dotarli już do domu Marinette.
-Do zobaczenia kicu! Na pożegnanie Marinette pocałowała go w policzek i weszła do środka.
-To jest niesamowita dziewczyna…
 Kiedy dziewczyna przekroczyła próg domu zobaczyła swoich rodziców i Ayla’ę. Ewidentnie na nią czekali.
-Marinette, czujesz się już dobrze? – pierwsza odezwała się Alya.
-Tak… Już mi lepiej!
-Cieszymy się, że jesteś cała. Rodzice podeszli do dziewczyn i ją uściskali.
-Fajnie, fajnie, ale córeczko gdzieś ty była przez ten cały czas?
-U…U kolegi. – wyksztusiła zapeszona dziewczyna – pomógł mnie obudzić i odprowadził do domu. Rodzice Mari spojrzeli się po sobie. Wiedzieli już o co chodzi.
-Może zaprosić swoją koleżankę do swojego pokoju. Na pewno macie o czym porozmawiać. Tom i Sabina uśmiechnęli się. Dziewczyny uśmiechnęły się i pobiegły w stronę pokoju niebieskowłosej.
-I jak było? -Ach…. – Marinette usiadła na fotelu – Było cudownie. Najpierw się go przeraziłam, no wiesz po przebudzeniu pierwsze co zobaczyłam to jego twarz, ale potem mnie uspokajał….. Bardzo długo rozmawialiśmy i nie uwierzysz! Wcale nie byłam zestresowana! Potem odprowadził mnie do domu….
-Teraz rozumiem, dlaczego to trwało tak długo!. Widzę jednak, ze ciągle jesteś zmęczona. Pójdę już. Szczegóły opowiesz mi jutro. Do zobaczenia!
-Pa!
Kiedy Alya wyszła z pokoju, Tikki wyleciała z ukrycia.
-To był bardzo wyczerpujący dzień, powinnaś już pójść spać – odezwała się Tikki.
-Jak nie mogę! Ciągle myślę o Adrienie i pocałunku…..
-Pamiętasz? Nie możecie być razem, przynajmniej nikt nie może się tego dowiedzieć!
-Spokojnie Tikki, wymyśliliśmy już odpowiedni sposób. Nikt nas nie będzie podejrzewał.
-To znaczy? Co wymyśliliście?
-Będziemy się spotykać, lecz po kryjomu, on przemieniony, a ja nie. Władca Ciem nic nie będzie podejrzewać, ponieważ już raz Czarny Kot nazwał mnie księżniczką.
-Marinette! Zawsze mnie zadziwiasz! – uśmiechnęła się Kwami – To jest wspaniały pomysł!
-Nie mogę się już doczekać pierwszego spotkania….. Nie wiem tylko czy dam radę w szkole się zachowywać normalnie….
-Dasz radę! Jesteś w końcu wspaniałą aktorką!
-Co? Jaką aktorką?
-Ukrywałaś przed wszystkimi swój sekret przez wiele miesięcy! Nie jest to aktorstwem?
-Masz rację! Dam radę! Dziękuję Tikki, za te wszystkie rady. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła!


❤❤❤


Witam wszystkich! Niektórzy pewnie mnie znają. Jest to pierwsze moje opowiadanie na temat serialu Miraculum: Biedronka i Czarny Kot. Trafiłam tutaj dzięki Paulince. Dziękuję Ci raz jeszcze!. 
No to do następnego!